piątek, 20 grudnia 2013
Rozdział 6
Idąc wąską ścieżką myślałam o tym, co dziś usłyszałam.Wszystkie informacje powoli zaczęły do mnie docierać. Alex bał się przebywać w pobliżu dworku, bo moja ciocia na niego polowała. To dlatego rano był taki przygnębiony. Ja na jego miejscu też bym taka była, chyba nawet gorsza. Gdybym się dowiedziała, że ktoś z jego rodziny na mnie poluje, od razu zerwałabym z nim kontakt i uciekła, tak daleko, jak to tylko możliwe. Och. Właśnie z całą mocą dotarło do mnie, na jakie niebezpieczeństwo naraził się Alex, odprowadzając mnie pod dom ciotki. To mogła być jego ostatnia wędrówka. Mimo to, nie odwrócił się ode mnie. Owszem, uciekł, bo nie miał innego wyjścia. Dla mnie, to oznaczało poświęcenie.
Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów. Byłam mu naprawdę wdzięczna, na swój własny sposób. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będę miała okazję, by mu podziękować. Lecz kiedy tak się stanie, udzielę mu odpowiedzi na pytanie, którego wcześniej nie zdążył mi zadać. Zastanawiał się... Wiem, nad czym. I wiem, co mu odpowiem, gdy tylko go spotkam. "Tak, chcę".
Jesienny wiatr poruszył liśćmi na drzewach, a ja nagle poczułam się bardzo samotna. Sama, w tym wielkim tajemniczym lesie, bez nikogo, kto mógłby mnie obronić. Chciałam, żeby on tu był. Żeby wziął mnie za rękę i otoczył ramieniem. Chciałam poczuć się bezpiecznie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać. Oparłam się o gruby pień drzewa, a gorące słone łzy spływały mi po policzkach. Nie wiem, ile to trwało. Może godzinę, może dwie. Potem odpłynęłam, bo nie pamiętam, co się działo dalej.
Mój błogi sen przerwał jakiś dźwięk. Przetarłam oczy. Struchlałam, gdy zorientowałam się, w jak beznadziejnym położeniu się znajduję. To było wycie wilka. Co gorsza, słyszałam je coraz bliżej. Wokół mnie było tylko parę drzew, na które mogłabym się wspiąć, lecz strach paraliżował moje ruchy. Stanęłam więc na równych nogach, oparłam plecami o drzewo, pod którym usnęłam i czekałam. Chwilę później z pobliskiego gąszczu wyłonił się ogromny szary wilk, z żółtymi oczami. Na jego widok zawirowało mi w głowie. Upadłam, czując, jak tracę w przytomność. Ostatnim, co zobaczyłam, było bezwładnie padające ciało wilka i ruch czarnej peleryny przed moją twarzą. Potem nastała ciemność.
[...] Biegłam. Uciekałam przed goniącym mnie zwierzęciem, choć wiedziałam, że nie mam najmniejszych szans na przeżycie. Drapieżnik i tak mnie dorwie i zagryzie [...]
Krzyknęłam, gwałtownie otwierając oczy. Wtedy poczułam, jak czyjeś silne ramiona zaciskają się wokół mnie. Gdy spojrzałam na ich właściciela, moje serce ogarnęła niesamowita ulga.
- Alex... - szepnęłam, wtulając się w niego. Pogładził mnie delikatnie dłonią po policzku.
- Spokojnie, jestem przy tobie. Nie bój się.
- Ja... Miałam koszmar... - jęknęłam, a łzy same popłynęły mi z oczu. Alex lekko otarł je kciukiem.
- Wiem. Ale to tylko sen. Już jesteś bezpieczna, nic ci nie będzie - powtarzał kojącym głosem. - Śpij, Liv. Porozmawiamy rano.
Leżałam wtulona w jego nagi tors, objęta jego ramionami. Było mi ciepło i przyjemnie. I po raz pierwszy tej nocy, naprawdę czułam się bezpiecznie. Mój Anioł Stróż właśnie leżał obok mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie ;) Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;p Sorry, że tyle nie dodawałam, ale było dużo nauki i testy próbne, więc.. No żywcem się nie dało :D Następny pojawi się może za kilka dni ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boooskiii jak każdy poprzedni <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)